Wsadziłam nos w kawę

Mały post. Piszę go na szybko pomiędzy pisaniem prac na praktyki. Niestety - pomimo dostępu do laptopa oraz internetu nie miałam czasu, aby przygotowywać nawet zbiór obrazków. W przyszłym tygodniu powoli będę wracać do życia blogowego, więc spokojnie :)



Na koniec 2giego roku moich studiów odbyłam obowiązkowe praktyki, ustawione przez mój wydział. Dla przypomnienia studiuję Krytykę Artystyczną w Toruniu na Wydziale Sztuk Pięknych.
Prawdopodobnie wrzucę kilka prac, które napisałam przez ten czas. Część z nich jest warta właśnie przedstawienia, a część niestety zupełną klapą. Nie jestem bardzo dobra w pisaniu takich tekstów niestety, tym bardziej, jak deadline zadanej pracy był już tego samego dnia.
Wielkim plusem tych dwóch tygodni było codziennie odwiedzanie różnych wystaw. W pierwszym tygodniu trzy dni spędziłam w Toruniu, po jednym w Bydgoszczy i Gdańsku. Na kolejne pięć dni zamieszkałam w Warszawie i tam zwiedzaliśmy wystawy.
Nie do końca takie praktyki są na rękę. Bardzo męczy codzienne pisanie tekstów na kolanie, niektóre rodzaje z nich to to samo co już mięliśmy w ciągu tych dwóch lat (co jest dla mnie bez sensu, bo niczego nowego się nie nauczyliśmy). Nie wspominając ile pieniędzy poszło na przemieszczanie się między miastami oraz w nich samych, dorzucając również wyżywienie. Na szczęście za podróże międzymiastowe moja uczelnia zwraca.
160709
Wczoraj wróciłam do domu. Od 8 rano byłam w podróży, a weszłam do mieszkania o 19.30. Tylko dlatego, że musiałam pojechać po psa do rodziny, gdzie był na przetrzymaniu z powodu wyjazdy do Warszawy. Mam do napisania jeszcze kilka prac - tak to jest jak wykładowca daje wolną rękę, aby wysłać mu pracę do końca tygodnia, a w tygodniu czasem nie chce się już myśleć.

To może coś o tym co widziałam?

Mickiewicza 60, Toruń
detale na wykuszu

Pierwszy dzień spędziłam na opisie kamienicy na ulicy Mickiewicz w Toruniu. We wtorek spędziłam czas słuchając i czytając analizy dzieł z muzeum Okręgowego w Toruniu. Środowe praktyki odbyły się w Bydgoszczy, w Okręgowym Muzeum, gdzie zajmowałam się twórczością Ociepki (artysta naiwny). Następnego dnia udaliśmy się do Gdańska do oddziału sztuki nowoczesnej Muzeum Narodowego.











Z. Beksiński, Bez tytuły, 1973
Stanisław Ignacy Witkiewicz, Portret kobiety, 1929





Kolejny tydzień, dokładniej pięc dni odbyło się w Warszawie. Pierwszy dzień spędzony w Muzeum Plakatu w Wilanowie oraz (nie pamiętam nazwy) innej galerii wystawiającej plakaty z Międzynarodowych Biennale Plakatu - z czego możecie przeczytać tekst tutaj dotyczący jednego wybranego plakatu przeze mnie KLIK. Kolejnego dnia mięliśmy wykład z panią, której wcześniej nie znaliśmy (każde poprzednie dni spędziliśmy z naszymi wykładowcami). Bardzo przyjemnie mi się rozmawiało z naszym nowym wykładowcą, była chętna do rozmowy i wiele można było poruszyć tematów. Tego dnia mięliśmy najpierw wykład, a następnie zwiedziliśmy wystawę "Nowa geografia sztuki. Artysta w podróży" w Zachęcie. Kolejnego z tą samą panią mięliśmy ponownie wykład, a później wyjście do CSW na "Krew verc". Wystawa dość dziwna i przyprawiająca niekiedy o dreszcze - marionetki i kukiełki w średnim oświetleniu nie są najprzyjemniejszą rzeczą. Chociaż muszę przyznać, że filmiki z postaciami historycznymi były cudne. Jak tylko znajdę książeczkę z wystawy to dla zainteresowanych podeślę autora i tytuły! Genialne. Ten dzień różnił się od innych specyfiką pracy. Zamiast recenzji, eseju bądź innej pracy pisanej ciągiem, trzeba było napisać wiersz dotyczący wybranego dzieła z wystawy. Kiedyś pisałąm wiersze, jeśli to tak można nazwać. Były często smutne. Pomyślałam, że to świetnie, zobaczymy czy umiem coś ciekawego stworzyć w tym co kiedyś przez chwile robiłam. Dalej smutne. Nie wiem czy je tutaj pokazać czy lepiej schować do szuflady (czyt. zostaną w moim notesie).
Czwartek był dniem w POLIN. Swoją drogą wrzucę na pewno recenzję z tej wystawy. Byłam tam już drugi raz, jak zawsze mnie zmęczyło i znowu utwierdziło w pytaniu "Co ludzie mają do żydów czy innych narodowości?". 
Szczęśliwie dowiedzieliśmy się, że piątkowych zajęć już nie będzie, więc można było na spokojnie powrót zaplanować na piątek. Tak oto siedzę przed komputerem w sobotę i nie wiem jakie zdjęcia wybrać. 



160809
Zauważyłam, że w końcu nie wrzuciłam tej notki na bloga. Po powrocie miałam do zaliczenia jeszcze dwa egzaminy, następnie przyjechał do mnie znajomy, a potem chłopak. I tak czas jakoś zleciał na wychodzeniu, spędzaniu z kimś czasu, zajmowaniem się sobą. 
Szybko dokończę tylko o praktykach. Spodziewałam się po nich czegoś więcej. Z 3, 4 wystawy miały ten sam zakres dzień, te same dzieciny, chronologia, artyści, oczywiście brak jakichkolwiek opisów. Za bardzo niczego nowego się nie dowiedziałam. Takie rzeczy jakie robiliśmy na praktykach powinny być podczas roku akademickiego w formie ćwiczeń. Więcej wyjść do muzeów i takie tam. No cóż...wyjęty nieco czas z życia i tyle.
Teraz siedzę u dziadka i popijam kawę, piszę tego posta. Trochę jestem dziś niewyspana i znużona. Będąc człowiekiem leniwej natury nie chciałam podnosić kubka, a nachylić się i spić nieco kawy, a następnie taki postawiony lekko przechylić po większego łyka. Cóż. Mój nos wylądował w płynie szybciej niż płyn w mojej buzi. Bardzo ciekawe przeżycie. Mogłabym się chyba kąpać w kawie, sypanej najlepiej. Aby fusy leżące na dnie wanny robiły mi później za peeling.
Dobra..wróćmy do czegoś bardziej..blogowego. Mój laptop poszedł do naprawy i siedzę na zastępczym. Ciężej mi zgrywać jakiekolwiek zdjęcia, nie mam również programów do obrabiania, nie mam również jak loga ustawić na zdjęciach co trochę mi przeszkadza. 
Powoli przygotowywuję się do poprawek na wrzesień. Obmyślam jakie mogą być najskuteczniejsze metody nauki. Jestem raczej wzrokowcem i ciężko mi wchodzi teoria, a szczególnie daty. Może ktoś mi pomoże i podpowie jego sposoby na naukę?
Chciałabym pochwalić się jeszcze rozpoczęciem nauki na drugim kierunku. Ten kierunek jest mi o wiele bliżje mojego serca, niestety dalej od domu. Co dwa tygodnie będę jeździć do Warszawy na weekendy, na projektowanie mody do MSKPU. To takie moje małe spełnienie marzeń, aby robić coś związanego z modą tak bardziej na poważnie! Cieszę się z tego i mam nadzieję, że ten czas, który tam spędzę będzie dla mnie bardzo owocny.

Tak sobie myślę, że mam kilka wyjazdów do opisania. Trochę mi głupio, że nie opisywałam ich na bierząco. Nie tylko wyjazdy takie o, ale również eventy. Zastanawiam się czy jest sens jest opisywanie tego teraz czy odpuścić sobie i spóbować opisywać bierzące rzeczy jakie przeżyję.
Oczywiście mam też pierdoły kosmetyczne. Kupiłam niedawno bardzo barwną paletkę od Make Up Revolution. A kilka dni temu dorwałąm paletkę od FREEDOM. Obie amrki są brytyjskimi firmami ksometycznymi, u nas na razie głównie dostepnymi w internecie. A tu proszę...FREEDOM dorwałam na rpzecenie za 10zł w Pepco. Muszę szybko zrobić o niej recenzję czy się opłaca to może ktoś skorzysta i rónież się w nią zaopatrzy :)

Myślę, że starczy na dzisiaj tego tekstu. Post jest dość długi i jak ktoś przetrwał do końca to bardzo mi miło. Możecie zostawić jakiś fajny komentarz pod spodem. Jestem ciekawa jakie wpisy u mnie najbardziej lubicie? Oraz o czym chcielibyście częściej czytać?

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.