Obnażenie anonimowości - recenzja na zajęcia #3

Kolejna recenzja. Tym razem myślę, że trochę bardziej się postarałam, może to też kwestia, że to już kolejny tekst jaki musiałam przygotować.
Praca jest o fotografiach Kizny. Był to jeden z kilku tematów do wyboru na recenzję zaliczeniową przedmiotu. Mam nadzieję, że spodoba się wam nei tylko to co ja napisałam, ale również jego prace :)
Zajrzyjcie najpierw na tę stronę, gdzie są pokazane fotografie, które zrecenzuję. Oczywiście i niestety nie byłam na tej wystawie, nie wiedziałam, że w ogóle taka się odbyła, ale myślę, że warto zobaczyć fotografie chociaż w internecie!
http://fototapeta.art.pl/fti-metro.html



Obnażenie anonimowości



Tomasz Kizny po raz kolejny zaskoczył nas znakomitą wystawą fotograficzną pod tytułem „Pasażerowie. Berlin. Warszawa. Moskwa.” zaprezentowaną po raz pierwszy w 2000 roku. Ukazała ona nam całkowicie nowe oblicze fotografa oraz jego możliwości twórcze. Portrety psychologiczne są powracającym motywem ekspozycji u Kizny, lecz w tym wypadku zostały przedstawione pod innym kątem. Autor nakłania nas do zatrzymania się na chwilę w codzienny biegu życia, zadania sobie trudu, aby na chwilę zastanowić się kim są te osoby. Wykorzystuje do tego stacje metra kilku stolic, gdzie zamierzał sportretować tysiąc osób.

Tomasz Kizny jest wrocławianinem, wybitnym fotografem oraz dziennikarzem. Od 1991 do 1999 był współpracownikiem wydawnictwa kwartalnego „Karta”, a w latach 1993 - 2003 pracował dla „Magazynu Gazety Wyborczej”, następnie stał się niezależny od takich publikacji. W 1990 został członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, a od 1992 należy do Związku Polskich Artystów Fotografików. Ma za sobą kilka indywidualnych wystaw fotograficznych oraz był uczestnikiem wielu grupowych ekspozycji. Stworzył: „Obraz systemu” (1986-97r.), „Ocaleni z gułagu” (1989r.), „Martwa droga” (1991-92r.) i „Wyrok” (1997r.). Wszystkie wymienione wystawy są tematycznie związane z Rosją. Tomasz Knizy wyjątkowo upodobał sobie ten kraj, ale to dzieło przypadku, nie spowodowały to opowieści rodziny o zsyłkach na Syberię oraz do Kazachstanu. Kiedy podczas stanu wojennego prowadził Niezależną Agencję Fotograficzną „Dementi”, jego przyjaciel prowadził wywiady z byłymi więźniami łagrów sowieckich, a niektórzy z nich posiadali zdjęcia z tych miejsc. Wtedy takie fotografie nie były znane, Kizny zbierał je przez cztery lata, po wystawie tych zdjęć w 1989 roku postanowił na własne oczy zobaczyć Workutę. Niestety wyprawa zakończyła się niepowodzeniu przez co został odesłany do Moskwy. Rosja coraz bardziej zaczęła fascynować fotografa. Tam poznał nowych ludzi, dzięki którym odkrywał dalej naszego wschodniego sąsiada.

Trzeba również wspomnieć o wyróżnieniach, które otrzymał artysta. Laureat Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich dla Dziennikarzy Niezależnych (1988r.), Polcul Foundation (1990r.), Związku Polskich Artystów Fotografików (1977r.). W 2007 został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Jako sukces ciężkiej pracy śmiało wspomnę o dwóch albumach, które wydał, „Gułag” (2003r., Francja, później również w innych krajach) oraz „Wielki Terror 1937-1938” (2013r., Polska i Francja).

Kizny może być uznany za „artystę-naukowca”. Stwarza on swoisty przekrój społeczny fotografowanych ludzi z wybranych miast. Możemy zauważyć tu podobieństwo do socjologicznego projektu zdjęć rozpoczętego w 1911 roku, które stworzył August Sander, mające na celu sportretować społeczeństwo niemieckie XX wieku. Wolno stwierdzić więc, że portretowanie przypadkowych osób, nie po to by uwiecznić ich na lata, lecz by uchwycić to co niewidoczne dla naszego oka na pierwszy rzut od dawna inspiruje artystów. Jest to nadal motyw niewyczerpany dlatego wielu fotografów tak często po niego sięga w swojej twórczości.

Chciałabym skupić się na wymienionej wyżej wystawie z 2000 roku, pod tytułem „Pasażerowie. Berlin. Warszawa. Moskwa”, w kolejnym roku dołącza jeszcze jedna stolica, Paryż. Pierwsze zdjęcia z moskiewskiego metra powstały w 1993 roku, zostały one zestawione z więziennymi portretami za czasów Wielkiej Czystki podczas ekspozycji „Wyrok” w 1997r.. Odchodząc od dość przytłaczającego tematu historycznej Rosji, na wystawie na wrocławskim rynku mieliśmy okazję przyjrzeć się portretom różnych ludzi. Robią wrażenie z bardzo prostego powodu, te osoby mogą być codziennie przez nas mijane, może jedna z nich to nasz sąsiad, albo czyjaś koleżanka ze szkolnej ławki. Obranie metra jako punktu obserwacyjnego i dokumentalnego w stolicach jest najlepszym rozwiązaniem dla przekroju społeczeństwa oraz każdego człowieka osobno.

Zasadniczą kwestią, na którą powinniśmy zwrócić uwagę są same fotografie jako zdjęcia. W pierwszej chwili widzimy zwykłe, czarno-białe portrety, niczym nie różniące się od siebie nawzajem. W tym momencie mogę wysunąć wniosek, że Tomasz Kizny użył metro jako swoje studio. Zręcznie wykorzystał wagony, które tworzyły tło, a ich własne światło uwydatniło surowość zdjęć. Uważam, że autor prawdopodobnie nie ingerował w dodatkowe oświetlanie w metrze, ponieważ umieszczanie lamp w takim miejscu byłoby niepraktyczne i niemożliwe do zrealizowania. Dodatkowo myślę, że walory miejsca zostały celowo wykorzystane dla podkreślenia autentyczności bohaterów fotografii. Kadry pozwalają nam wczuć się w jednego z pasażerów, są one takie jakbyśmy to my siedzieli w metrze i obserwowali ludzi, może nawet chcieli rozpocząć z nimi konwersację? Jest to ciekawy zabieg. Podobnie jest z kontaktem wzrokowym, większość osób bezpośrednio patrzy na widza, mam wrażenie, że niektórzy byliby skłonni do rozmowy. Pomimo tego, że są to portrety, wyglądają one na naturalne, z niewymuszonymi pozami i mimika.

Kizny dał możliwość na indywidualne odczucia. Nasze doświadczenia, przeżycia wpływają na odbiór danego wyrazu twarzy czy postawy. Dla przykładu dla mnie na twarzy starszego pana maluje się spokój, zaś obok mnie uzna to za smutek. Każda osoba ze zdjęć staje się bohaterem, ma swoją historię i zostało to uwiecznione przez fotografa. Zdjęcia obnażają anonimowość i niezauważalność, ci ludzie przestają być częścią tłumu, ale nadal zostają nam nieznani. Chociaż moglibyśmy być to nawet my.

Nazwa wystawy nakierowuje nas na jeszcze jeden aspekt: podróż. Non stop jesteśmy w ruchu, przemieszczamy się nie mając czasu na drobnostki, ani nie jesteśmy skłonni do bezinteresownego spojrzenia na innych ludzi. Przez ostatnie lata postęp doprowadził do symbolicznego zmniejszenia kuli ziemskiej. Podróże z kontynentu na kontynent nie są ani problemem, ani nie trwają tygodniami czy miesiącami jak dawniej. Przemieszczanie się, pokonywanie długich dystansów jest wręcz na wyciągniecie ręki. Metro w stolicach może być nawiązaniem do tego jak bardzo zmalał świat, jak dużo ludzi przechodzi obok nas w krótkim czasie, a my jak bardzo jesteśmy na nich obojętni. To tyczy się nie tylko Polski, Niemiec czy Rosji. Obecne jest w Japonii, Szwecji, Sanach Zjednoczonych czy w każdym innym państwie na świecie.

Podczas moich licznych pobytów w Wiedniu, który jest stolicą z licznymi liniami metra, potrafiłam zatrzymać się na jednej ze stacji i przepuścić kilka kolejek w kierunku domu. Wszystko było spowodowane moimi rozmyśleniami nad ludźmi jako stadem, które mimo rozbieżnych celów wykazują podobne schematy działań. W tym wypadku owym działaniem jest czekanie w tłumie na przyjazd. Niezależnie od rozmowy z kimś twarzą w twarz lub przez telefon, czytając gazetę, książkę, pisząc smsy, przeglądając facebooka czy po prostu słuchając muzyki. Wszyscy tam zgromadzeni mają ten sam zamiar – wsiąść do tej czy innej linii metra. Jednak te wszystkie osoby pozostają nam nieznane, wręcz anonimowe i są jedynie tłem naszego codziennego życia. Do tej pory spostrzegałam tego typu zbiorowiska ludzi jako ogół, nie wyodrębniając poszczególnych osób. Jedną z dość istotnych dla mnie rzeczy jaka wyniosłam z oglądania tych fotografii jest większa wrażliwość na otaczający mnie świat.

Kiedy powstawały fotografie do wystawy w 1997 roku, Tomasz Kizny wykonywał zdjęcia tylko osobom śpiącym lub po prostu z zamkniętymi oczami, chciał pokazać kontrast pomiędzy strachem w oczach sportretowanych więźniów a spokojem w przysypiających twarzach ludzi podczas jazdy metrem. Myślę, że wystawa „Pasażerowie” miała za zadanie pokazanie nam czegoś innego. Może ukazanie, że każdy człowiek jest ważny, przecież on lub ona istnieje. Niezależnie od zawodu czy wyglądu, tak jak my, codziennie wsiadają i jadą do pracy, po zakupy, odebrać dziecko ze szkoły. Czasem moglibyśmy rozejrzeć się i zwolnić nasze tempo życia. Wpaść w chwilę zadumy, wir rozmyśleń. Są dla nas jedynie tłumem, jednym z wielu, który mijamy w życiu codziennym każdego dnia. Tomasz Kizny w prosty, ale niezwykły sposób zwraca nam uwagę na ludzi wokół nas.

                                                                                                                                 
Dla małego odbiegnięcia, aby nie było kiedy pisałam to, a moja dobra koleżanka mi przy tym pomagała powstawały naprawdę przedziwne teksty. Z początku doszłyśmy do wniosku, że ta wystawa pokazała nam, iż 'nie tylko my żyjemy', co o 2giej w nocy brzmiało bardzo zabawnie. Ufo i te sprawy. Moje słowa zaciągałam z eteru, wprost kosmos mnie dotknął swoją kosmiczną kosmicznością!





Tak więc to tyle na dziś. Piszcie co sądzicie o pracach Kizny'ego, o mojej pracy. Miłego~

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.