review ☆ Panda's Dream Brightening Eye Base




Przedstawiam wam uroczy sztyft rozświetlający/rozjaśniający od TonyMoly. 

TONYMOLY - Panda's Dream Brightening Eye Base


Rozjaśniający, łatwy w użyciu przez jedwabistą konsystencję, bez problemu spudrowania/pudru/pyłku (cokolwiek to znaczy xD), łatwy w przenoszeniu, jeden dotyk makijażu (kolejne whut xD)
Rozjaśnia miejsca wokół oczu.

Jak stosować?
Nakładać wokół oczu (uważam, że najlepiej pod) na ciemne i 'wadliwe' miejsca. Rozprowadzić (ja wklepuję) palcami, można wykonać masaż dla lepszego wchłonięcia się kosmetyku. Nakładać przed podkładem/bb.

Baza według mnie nie kryje tak jak się spodziewałam, rzeczywiście daje efekt przysłonięcia ciemniejszych cieni, lecz na fioletowawe już średnio działa, są to naprawdę drobne zatuszowania Daje ten efekt rozjaśnienia, ale nie przykrycia/wyrównania koloru.
Zapach ma bardzo delikatny i przyjemny, nie podrażnia w żaden sposób i u mnie rozprowadza się z łatwością. Nie przydałby się osobie, która nie stosuje podkładu, ponieważ baza zostaje widoczna, biaława na skórze.
Cena: $8,99 (około 


W przyszłym tygodniu zaczynam przerwę miedzysemestralną, wiec będę mogła napisać trochę więcej postów. Przyszły do mnie dwie gazety japońskie na luty, nowe kosmetyki z Korei, mam nowe teksty, które musiałam napisać na zajęcia. tak wiec tematów trochę mam. Zastanawiam się również nad powrotem do opisywania stylów z Japonii.

PS. czy ktoś jest chętny do zakupu setu 2ch maseczek (te okrągłe plamki z oczami na opakowaniach), maseczki pod oczy (Panda) lub żelu/kremu do mycia twarzy przeciw pryszczom? :3

5 komentarze:

  1. ja się zawsze boję tych koreańskich produktów - nawet nie tego, że nie podziałają, czy nie zakryją, tylko chyba tego, że zaszkodzą :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Zrobiłam głupie powtórzenie xD
      Tak naprawdę każdy KOSMETYK może zaszkodzić. Czy to z Ameryki, czy z Hiszpanii czy z Japonii. Nie ma różnicy, nasza skóra może źle zareagować na kosmetyk z H&M, pomimo, że inne rzeczy od nich ani trochę nam nie zrobią krzywdy. Na przykład podkład z Revlonu (jeden jakiś) jest bardzo cieżki i mocno zapycha skórę przez co zaczynają się tworzyć syfy, podobnie miałam z pudrem od Essence, wyskoczyło mi mnóstwo krosteczek i jeszcze szybciej się tłuściła. Tak naprawdę z każdej firmy, z każdego kraju kosmetyki mogą nam zaszkodzić :) Przecież Koreańczycy by nie szkodzili sobie kosmetykami, a sami nadal są ludźmi i maja swoje metody oraz składniki. ja bardzo lubię żel z wyciągu ze ślimaka, o którym w życiu chyba by nikt w Europie nie pomyślał!

      Usuń
    3. Zdziwie cie - zel z wyciagu ze sluzu slimaka jest nawet przez jakas niemiecka firme tworzony, wiec nie jest "nikt w Europie by nie pomyslal"! XD (trafilam na niego przez przypadek, ale go sobie chwale c: choc mowiac szczerze to nastawialam sie na koreanskiego slimaczka).
      A poza tym to kosmetyki azjatyckie moga tez zaszkodzic, poniewaz azjatyckie kraje maja troszeczke inne normy kosmetykowe niz europejskie i nasza skora moze byc nieprzyzwyczajona do niektorych substancji - np koreanskie pasty do zebow ponoc maja jakies niebotycznie wysokie ilosci fluoru. Ale wiekszosc z nich i tak jest wszedzie c: glownie roznia sie iloscia, ktora to wlasnie moze skorze sie nie spodobac lub tez zostac pokochana c:

      Usuń
    4. Mi w moim komentarzu chodziło o sam fakt, że każdy kosmetyk może nam zaszkodzić, z jakiegokolwiek kraju by nie pochodził. Wszystko jest kwestią naszej skóry ^^
      Jak napisałam chyba :3 Ale przyznam, nie wiedziałam, że i w Europie są takie rzeczy. Zdaję sobie sprawę, że tutaj są też wyciągi z różnych zwierząt i roślin lecz nie jest to tak widoczne jak w Korei ^^

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.